piątek, 21 czerwca 2013

Wspomnienia z sąsiedniego kraju...



Cześć wszystkim nielicznym odwiedzającym mojego bloga. Początek czerwca spędziłam w Niemczech w Turyngii na szkolnej wymianie, a później miałam okazję pojechać nad nasze piękne morze do Świnoujścia i kolejny raz pojechać do Niemiec, tym razem do Berlina i Poczdamu. Między obydwoma wyjazdami nie miałam nawet dnia na przepranie rzeczy czy porządne wyspanie się, więc był cyrk na kółkach. Dosłownie i w przenośni.
Zacznę od pobytu w Turyngii. Moja szkoła współpracuje ze szkołą w miasteczku Schwarza i co dwa lata do nas przyjeżdżają goście z Niemiec, którzy śpią w naszych domach, tak jak my co dwa lata jeździmy do tych samych uczniów, którzy byli u nas. Tak więc dla mnie to drugi rok utrzymywania kontaktu z moją niemiecką koleżanką Klaudią.Schwarza położona jest w malowniczych lasach Turyngii pośród gór, wzniesień i wielu zakrętów. Takie było moje pierwsze wrażenie, gdy jechałam z moimi rodzicami (mam na myśli rodziców Klaudii (:  ) do miejscowości, w której mieszkają. W pewnym momencie myślałam, że znajduję się na Drodze 100 zakrętów w Kudowie Zdroju. To było też moje najgorsze przeżycie z stamtąd, ponieważ na drodze składającej się prawie z samych zakrętów i to w dodatku biegnącej pod górę, jeździliśmy z prędkością prawie 100 km/h!!! Istotne jest też to, że Niemcy mogą sobie pozwolić na drogie i dobre auta oraz to, że mają świetne drogi. Pierwszą atrakcją jaką zapewniła mi moja niemiecka rodzina było zobaczenie podmytej przez powódź drogi oraz pośrednio sekretu ich dobrych dróg :)

To moje ulubione zdjęcie pt. Samobójca  xD
 Kolejnym istotnym faktem była wizyta w kopalni soli w Merkers. Kopalnia różni się od naszej Wieliczki tym, że zwiedza się ją takim oto cackiem:

oraz tym, że wciąż wydobywa się w niej sól. Zwiedzanie zaczęliśmy od założenia niebieskich kitli oraz kasków, po czym zjechaliśmy dość pojemną windą 500 metrów w dół. Dalej wsiedliśmy na ciężarówkę i zaczęła się jazda. Kopalnia posiada wiele tuneli ciągnących się tysiącami kilometrów, ale trasa dla zwiedzających wynosi tylko 20 km. I nie myślcie sobie, że jest to wolne zwiedzanie, o nie. Kierowcy to szaleni górnicy, którzy cisną gaz do dechy i gwałtownie skręcają, a na każdym zjeździe czy podjeździe robią tak zwany rollercoaster. Jednym słowem : kozacy :D Można powiedzieć, że jazda jest atrakcją sama w sobie. W kopalni znajduje się komora, w której podczas drugiej wojny światowej Hitler zmagazynował liczne dzieła sztuki, duże ilości złota oraz pieniędzy Reichsbanku oraz swego rodzaju sala koncertowa, w której organizowane są koncerty oraz niesamowite pokazy świetlne. 
Było oczywiście dużo innych atrakcij, ale nie będę o nich wszystkich pisała. 
Co najbardziej zaskoczyło mnie w niemczech? Zdecydowanie młodzież i ich stosunek do wszystkiego. Pomijając fakt, iż młodzi Niemcy mają specyficzny styl ubierania się (czyli prawie żaden), to większość z nich chodzi zakolczykowana od góry do dołu (to naprawdę nie wygląda dobrze gdy ktoś ma trzy kolczyki  w dolnej wardze, jeszcze każdy z innej parafii), z fryzurą na tak zwane 'emo'. Zdziwił mnie też ich sposób traktowania dorosłych,  w tym nauczycieli. Tam uczniowie mówią do nauczycieli po imieniu i traktują ich jak kolegów, nie do pomyślenia jest, żeby nauczyciel jakoś ostrzej zbeształ ucznia za złe zachowanie. Kolejną rzeczą są papierosy. W mojej szkole osoby palące starają się to robić po kryjomu, mimo iż wszyscy wiedzą, że palą, a w Niemczech nikt się z tym nie kryje, można zobaczyć mase ludzi, którzy stoją w grupach i palą papierosy na przystankach, przed szkołą, w mieście, dosłownie wszędzie. Ale to pewnie efekt tego, że w Niemczech papierosy są od 16 lat :( 

A tu macie kilka zdjęć :





A teraz druga część notki, opisująca pobyt nad Morzem i w Berlinie, jednak tylko w wersji obrazkowej :D
Tutaj kilka zdjęć z Muzeum Pergamońskiego...




A tu z największego placu budowy zwanego Berlinem :)


Na naszej drodze wiodącej przez Berlin natknęliśmy się na jakąś demonstracje 


Wieża telewizyjna majacząca za Bramą Branderburską 
A tu częsty widok na ulicach Berlina, mianowicie rowerzyści. Przejeżdżając przez Berlin można zobaczyć setki rowerów poustawianych w każdym wolnym koncie oraz pędzących  rowerzystów :)


A tu takie cacko, którym chciałam się przejechać, lecz niestety nie było mi to dane...


Jakiś pan, który przepięknie śpiewał.

Pozostałości muru berlińskiego, artystycznie oklejone gumami do żucia (pozostawiłam tam ślad swojej obecności, a co :D)






A teraz zdjęcia z Polski, z Świnoujścia :)


Zacny koczek przyjaciółki, który non stop wpychał mi się w obiektyw :D






Znowu koczek! Przysięgam, on jest wszędzie.












No i to by było na tyle :) 
                                                                                                                                                        ~K

1 komentarz:

  1. Po pierwsze jak na Twój kompletny brak talentu nawet ładne ci te fotki wyszły, a po drugie JAK ŚMIAŁAŚ WSTAWIĆ ZDJĘCIA MOJEGO KOCZKA BEZ MOJEJ ZGODY?!
    A ZA TO OSTANIE ZDJĘCIE TO JUŻ NA SERIO OBERWIESZ!
    I love you <3 xd

    OdpowiedzUsuń